Przez wiele lat byłam pesymistką. Wpływało na to
wiele czynników. Widziałam swoje życie jako pasmo rzucanych kłód pod nogi.
Ciągle coś na mnie spadało. Ciągle musiałam walczyć. Udowadniać sobie i innym,
że jestem coś warta. Im więcej rozmyślałam, co to będzie, tym bardziej się nakręcałam na niepowodzenie. Dziś trudno w to uwierzyć, że jestem aż tak inną osobą. Jestem
odbierana jako osoba pewna siebie, optymistka, z dużą radością życia.
Zapytacie co się takiego stało? Zmieniłam nastawienie do życia. Zmieniłam
kierunek myślenia. Zaczęłam odpierać od siebie złe rzeczy. Doszłam do wniosku,
że mogę więcej zrobić. Nawet, jeśli czułam się bezradna z powodu swoich
zmartwień i problemów, to zrozumiałam, że czas najwyższy przestać przyciągać te złe
rzeczy. To ja jestem odpowiedzialna za swoje życie. Nikt i nic nie będzie miał
na to wpływu, jeżeli ja na to nie pozwolę. A nie pozwalam! Kamieniem milowym,
który spowodował zwrot w moim życiu było obejrzenie filmu, a potem przeczytanie
książki The Secret Rhondy Byrne. Teraz myślę co bym chciała w życiu. Staram się przyciągać te rzeczy, na które mam ochotę. Często wizualizuje te sytuacje w głowie.Następnie
potraktowałam moją aktywność fizyczną jako lekarstwo. Bieganie, poza zmianą myślenia,
zmienia człowieka w bardzo dużym stopniu. Słusznie się mówi, że biegacze to
pozytywnie zakręceni ludzie, pewni siebie, znający swoją wartość. Ludzie,
którzy czerpią przyjemność z biegania mówią: biegamy bo lubimy. Gdy mamy
przerwy regeneracyjne, robimy się czasami nieznośni. Jesteśmy głodni
biegania. Nasz organizm domaga się systematyczności. Ciągle jesteśmy głodni, rośnie
nam apetyt. Człowiek najedzony, to człowiek szczęśliwy. W tym przypadku- jak
nikt inny!
Polecam książkę i film The Secret jak również regularny wysiłek fizyczny połączony z pozytywnym myśleniem. To działa!
Też testuje na sobie i potwierdzam:) działa!:)
OdpowiedzUsuń