Nie było czasem różowo. W myśl powiedzenia "Co nas nie zabije, to nas wzmocni" nie załamuje się. Jak nie teraz, to w innym momencie. W innym czasie. W życiu raz są upadki a raz wzloty. Na jakim etapie zakończyłam wyzwanie? Przekonajcie się sami :-)
Gazela biegała.... od połowy lutego do dzisiaj przebiegłam 252 km, do tego w górach ponad 26 km. Rozpoczęłam, z uśmiechem na twarzy, sezon startowy na 10. PZU Półmaratonie Warszawskim. Jednak nie to było najważniejszym wydarzeniem wiosennym. Tutaj wskazałabym wyjazd w Góry Świętokrzyskie. Pogoda super, trasy- jeszcze lepsze a towarzystwo- wyśmienite. Kiedyś znajomy nazwał mnie grójecką Waderą. Powiem Wam, że ma rację. Crossowe ścieżki są idealne dla mnie.
Jako porażkę uznaje pojawienie się bólu kolan.
Gazela pływała... pływała, pływała pod okiem instruktora. Szlifowaliśmy technikę, uczyliśmy się nowego stylu. Widzę duże postępy. Utrzymam lekcje z pewnością jeszcze trochę. Jednak nawroty to nadal moja pięta achillesowa. Próbowałam raz, drugi, trzeci i ciśnienie strzela mi w nosie. Nie jest to przyjemne uczucie, potem boli mnie nos, co powoduje, że nie mogę się w pełni skupić na treningu.
Gazela czytała.... głównie lekturki obowiązkowe do pracy. Ciekawa perspektywa, jeżeli sięga się po książki, po które raczej by się samemu nie sięgnęło. A już układanie pytań do tekstu- inspirujące. W ogólnym rozrachunku było to ciekawe doświadczenie. Książki, które chce przeczytać, czekają w kolejce.
Coś dla ciała i duszy Gazeli... Kuracje
dla ciała rozpoczęłam od zabiegu na twarz. Miał on na celu odżywienie
skóry po zimie. Następnie udałam się na zabiegi na włosy. Kolejnym punktem było
przyjmowanie suplementów diety w postaci tabletek na włosy i paznokcie, stawy i
mięśnie.
Większą uwagę staram się poświęcać na relaks. Wypić w
spokoju herbatkę. Jest to świetny czas na refleksje.
Coś dla żołądka Gazeli… Posiłki wydają się bardziej
regularne. Nawodnienie organizmu było kontrolowane. Białego pieczywa jadłam
mało, ziemniaków jeszcze mniej. Odkryłam pieczywo bez dodatku maki i drożdży.
Jadłam więcej owoców i płatków owsianych. Kiełki zagościły na stałe na moim
talerzu. Niestety mam nadal wrażenie, że dieta mogłaby być bardziej
urozmaicona.
Nowy gadżet dla Gazeli... szukałam,
szukałam i znalazłam. Jeden główny gadżet – rower i wartości dodane, w tym
wypadku niezbędne. Buty rowerowe spd i spodenki z tzw. pampersem. Przejechałam na
rowerze prawie 100 km. Początki były trudne. Począwszy od innych opon, w innym
miejscu przerzutek, sylwetki i skończywszy na najtrudniejszym elemencie-
wpinaniu i wypinaniu butów. Podczas pierwszej przejażdżki wywróciłam się 4 razy.
Pojawiły się drobne otarcia. Jednak im więcej jeżdżę, tym pewniej się czuje. Mam
niestety świadomość, że gdybym w sytuacji awaryjnej musiała nagle zahamować-
leże. Wykupiłam oczywiście OC i NW rowerzysty.
Generalne porządki Gazeli... Przegląd
szafy zrobiony. Odłożyłam sporo. Dwa worki. Teraz po kilku dniach dochodzę do
wniosku, że mogłam jeszcze parę rzeczy usunąć z szafy. Dziś to uczynię, aby do
końca marca zakończyć definitywnie temat. Niestety porażką okazało się przegląd
szafy z butami. Gdy się za nią wzięłam, córka powiedziała, że to zrobi.
Niestety jest jeszcze większy bałagan. Może dzisiaj tak z rozpędu poukładam
buty? Tak. To dobra myśl. Przybyło też parę nowych ciuszków. Nie mogłam się im
oprzeć.
Gazela dla rodziny... Cel
został zrealizowany w 100%. Treningi rozkładam porankami lub wieczorami. Udało
mi się spędzić czas aktywnie z córką, która jeździła ze mą na basen, jak
również na rowerze. Z synem – cotygodniowe wyjścia do kina tez bardzo chwalę.
Obydwoje jesteśmy zadowoleni. Porażką jednak mimo wszystko jest to, że syn nie
chce uczestniczyć w naszych aktywnościach fizycznych.
Taki wiek może …???
Gazela dla innych... Trzymam się tej zasady, aby traktować ludzi, tak jak bym chciała, aby
mnie traktowano. Odcięłam się tez od toksycznych znajomych. Nie muszę komuś
nadskakiwać, aby mnie tolerowano taką, jaką jestem. Nie muszę przybywać w
towarzystwie, które jest fałszywe i obłudne. Nienawidzę plotek, rozmów w złej
wierze. Poszukujących taniej sensacji i wyimaginowanych problemów. Dobrze mi w
tym punkcie, co się teraz znalazłam.
Gazela dla siebie…
Czy dużo zrobiłam dla siebie? Czy nie jest to wyrachowane? Samolubne?
Realizując swoje pasje? Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ja
tylko dodam, że czuje się szczęśliwa. I na każdym kolejnym kroku szczęśliwsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz