poniedziałek, 30 marca 2015

Podsumowanie wiosennego wyzwania Gazeli

Jaki macie humor? Ja wyśmienity. Nie mogłam się doczekać na ten moment. Już miałam wstawić jakąś zajawkę podsumowania, jednak powstrzymałam się. A więc nadszedł ten dzień. Wyzwanie jak pamiętacie, było przemyślane. Miało kilka poziomów i nie było łatwe. Szczególnie w tych kwestiach, które mentalnie mi nie leżały.Link do wyzwania jest tutaj http://gazelabiegaczytaipracuje.blogspot.com/2015/02/wiosenne-wyzwania-gazeli.html
Nie było czasem różowo. W myśl powiedzenia "Co nas nie zabije, to nas wzmocni" nie załamuje się. Jak nie teraz, to w innym momencie. W innym czasie. W życiu raz są upadki a raz wzloty. Na jakim etapie zakończyłam wyzwanie? Przekonajcie się sami :-)

Gazela biegała.... od połowy lutego do dzisiaj przebiegłam 252 km, do tego w górach ponad 26 km. Rozpoczęłam, z uśmiechem na twarzy, sezon startowy na 10. PZU Półmaratonie Warszawskim. Jednak nie to było najważniejszym wydarzeniem wiosennym. Tutaj wskazałabym wyjazd w Góry Świętokrzyskie. Pogoda super, trasy- jeszcze lepsze a towarzystwo- wyśmienite. Kiedyś znajomy nazwał mnie grójecką Waderą. Powiem Wam, że ma rację. Crossowe ścieżki są idealne dla mnie.
Jako porażkę uznaje pojawienie się bólu kolan.


Gazela pływała... pływała, pływała pod okiem instruktora. Szlifowaliśmy technikę, uczyliśmy się nowego stylu. Widzę duże postępy. Utrzymam lekcje z pewnością jeszcze trochę. Jednak nawroty to nadal moja pięta achillesowa. Próbowałam raz, drugi, trzeci i ciśnienie strzela mi w nosie. Nie jest to przyjemne uczucie, potem boli mnie nos, co powoduje, że nie mogę się w pełni skupić na treningu. 


Gazela czytała....  głównie lekturki obowiązkowe do pracy. Ciekawa perspektywa, jeżeli sięga się po książki, po które raczej by się samemu nie sięgnęło. A już układanie pytań do tekstu- inspirujące. W ogólnym rozrachunku było to ciekawe doświadczenie. Książki, które chce przeczytać, czekają w kolejce.



Coś dla ciała i duszy Gazeli... Kuracje dla ciała rozpoczęłam od zabiegu na twarz. Miał on na celu odżywienie skóry po zimie. Następnie udałam się na zabiegi na włosy. Kolejnym punktem było przyjmowanie suplementów diety w postaci tabletek na włosy i paznokcie, stawy i mięśnie.

Większą uwagę staram się poświęcać na relaks. Wypić w spokoju herbatkę. Jest to świetny czas na refleksje. 

Coś dla żołądka Gazeli… Posiłki wydają się bardziej regularne. Nawodnienie organizmu było kontrolowane. Białego pieczywa jadłam mało, ziemniaków jeszcze mniej. Odkryłam pieczywo bez dodatku maki i drożdży. Jadłam więcej owoców i płatków owsianych. Kiełki zagościły na stałe na moim talerzu. Niestety mam nadal wrażenie, że dieta mogłaby być bardziej urozmaicona.


Nowy gadżet dla Gazeli...  szukałam, szukałam i znalazłam. Jeden główny gadżet – rower i wartości dodane, w tym wypadku niezbędne. Buty rowerowe spd i spodenki z tzw. pampersem. Przejechałam na rowerze prawie 100 km. Początki były trudne. Począwszy od innych opon, w innym miejscu przerzutek, sylwetki i skończywszy na najtrudniejszym elemencie- wpinaniu i wypinaniu butów. Podczas pierwszej przejażdżki wywróciłam się 4 razy. Pojawiły się drobne otarcia. Jednak im więcej jeżdżę, tym pewniej się czuje. Mam niestety świadomość, że gdybym w sytuacji awaryjnej musiała nagle zahamować- leże. Wykupiłam oczywiście OC i NW rowerzysty. 


Generalne porządki Gazeli...  Przegląd szafy zrobiony. Odłożyłam sporo. Dwa worki. Teraz po kilku dniach dochodzę do wniosku, że mogłam jeszcze parę rzeczy usunąć z szafy. Dziś to uczynię, aby do końca marca zakończyć definitywnie temat. Niestety porażką okazało się przegląd szafy z butami. Gdy się za nią wzięłam, córka powiedziała, że to zrobi. Niestety jest jeszcze większy bałagan. Może dzisiaj tak z rozpędu poukładam buty? Tak. To dobra myśl. Przybyło też parę nowych ciuszków. Nie mogłam się im oprzeć.
 
Gazela dla rodziny...  Cel został zrealizowany w 100%. Treningi rozkładam porankami lub wieczorami. Udało mi się spędzić czas aktywnie z córką, która jeździła ze mą na basen, jak również na rowerze. Z synem – cotygodniowe wyjścia do kina tez bardzo chwalę. Obydwoje jesteśmy zadowoleni. Porażką jednak mimo wszystko jest to, że syn nie chce uczestniczyć w naszych aktywnościach fizycznych.
Taki wiek może …??? 



Gazela dla innych... Trzymam się tej zasady, aby traktować ludzi, tak jak bym chciała, aby mnie traktowano. Odcięłam się tez od toksycznych znajomych. Nie muszę komuś nadskakiwać, aby mnie tolerowano taką, jaką jestem. Nie muszę przybywać w towarzystwie, które jest fałszywe i obłudne. Nienawidzę plotek, rozmów w złej wierze. Poszukujących taniej sensacji i wyimaginowanych problemów. Dobrze mi w tym punkcie, co się teraz znalazłam. 

Gazela dla siebie… Czy dużo zrobiłam dla siebie? Czy nie jest to wyrachowane? Samolubne? Realizując swoje pasje? Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ja tylko dodam, że czuje się szczęśliwa. I na każdym kolejnym kroku szczęśliwsza. 










 
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz